Wiele branż zostało dotkliwie poszkodowanych podczas pandemii, ale nie da się ukryć, że branża targowa również do takich należy. W lutym minął rok, odkąd nie odbywają się targi, z krótką przerwą na odmrożenie w czasie wakacji letnich. Jednak sezon wakacyjny zawsze był martwy dla targów i kongresów, zatem praktycznie od 13 miesięcy nie funkcjonujemy. Firmy branży targowej nie osiągają przychodów. Dotyczy to 5 tys. przedsiębiorstw, które w sumie szacują straty na ponad miliard złotych – wyjaśnia dr Beata Kozyra.
Jak wynika z danych branżowych oraz GUS, przed pandemią ponad 3 mln osób rocznie brało udział w targach, ok. 16 mln spotykało się w celach biznesowych. Dodatkowo co roku odbywało się prawie 70 tys. różnych wydarzeń artystycznych i rozrywkowych, w których uczestniczyło 16 mln widzów. Branże te odpowiadały za ok. 15 proc. PKB i milion miejsc pracy. To pokazuje, jak ważne są one dla krajowej gospodarki.
Z ankiety przeprowadzonej wśród firm z tych branż wynika, że wszystkie odnotowały spadek przychodów w okresie marzec 2020 – luty 2021 roku. Średnio wyniósł on 73 proc. Dwie trzecie firm przyznaje, że straciły między 75 a 100 proc. obrotów. W związku z tym redukcja zatrudnienia sięgnęła 63 proc., przy czym spadek zatrudnienia osób na umowę o pracę sięgnął 26 proc., a zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych lub B2B – 72 proc. Prawie 40 proc. firm przemysłu spotkań i wydarzeń, do którego należy również branża targowa, rozważa w tym roku zamknięcie lub zawieszenie działalności. Wiele firm zdecydowało się na zmianę profilu działalności.
Dotyczy to szczególnie firm projektujących i budujących stoiska targowe, bo ich kompetencje pozwalają na to, żeby wejść na rynek np. projektowania i produkcji mebli lub domów drewnianych. Aczkolwiek wejście na te rynki w dobie pandemii jest bardzo trudne i nawet jeśli te firmy próbują się przebranżowić, to upłynie sporo czasu, zanim zaczną czerpać zyski z tych nowych rynków – przewiduje prezes zarządu Polskiej Izby Przemysłu Targowego.
Na koniec lutego br. liczba zakontraktowanych projektów stanowiła zaledwie 6 proc. łącznej liczby projektów zrealizowanych w 2019 roku, a co trzecia firma nie miała w planach żadnej realizacji. Dlatego branża targowa liczy na dalszą pomoc rządu, ale nie tylko bezpośrednie wsparcie działalności, ale przede wszystkim pieniądze na dofinansowanie udziału w targach głównie dla małych i średnich przedsiębiorstw.
Trudno jest dzisiaj oszacować potrzebną kwotę, ale myślę, że 400–500 mln euro to jest suma, która pozwoliłaby zaspokoić potrzeby przede wszystkim małych i średnich przedsiębiorstw w kwestii uczestnictwa w targach czy kongresach, szczególnie międzynarodowych – uściśla Beata Kozyra.
Jak zaznacza, powinna to być pomoc dedykowana dla branży targowej. Firmy liczyły, że takie wsparcie zostanie uwzględnione w Krajowym Planie Odbudowy. Nie wiadomo jednak, czy taka pula się w nim pojawi. W KPO zaplanowano bowiem środki, które mają być skierowane m.in. do branży turystycznej, kulturalnej oraz segmentu HoReCa.
Nie znamy odpowiedzi na pytanie, czy w branży turystycznej jest również ujęta branża targowa. Trudno nam pokusić się o jakiekolwiek założenia. Jeśli nawet branża targowa jest tam ujęta, to kwota w wysokości 300 mln euro na wszystkie wspomniane branże jest zdecydowanie za mała i w żaden sposób nie wystarczy nawet na małe projekty wspierające firmy. Poza tym pomoc z KPO jest odłożona w czasie, bo zapewne wnioskowanie po jakiekolwiek fundusze będzie możliwe dopiero pod koniec tego roku albo w przyszłym roku – dodaje prezes zarządu Polskiej Izby Przemysłu Targowego.
Według ankiety przeprowadzonej wśród członków izby znaczna część z nich skorzystała z rządowej pomocy w ramach tarczy antykryzysowej. Dopłaty do wynagrodzenia pracowników otrzymało 81 proc. firm, z abolicji lub odroczenia składek ZUS skorzystało 70 proc. zrzeszonych firm, a z bezzwrotnych pożyczek dla mikrofirm 32 proc. Dotacje z PFR otrzymało 81 proc. członków PIPT.
Doraźna pomoc rządu na pewno powinna być kontynuowana dla całego sektora targowego i powinna być przedłużona, ponieważ już dzisiaj wiemy, że z dużym prawdopodobieństwem nie wrócimy do pracy wcześniej niż jesienią, co oznacza dziewięć miesięcy roku bez dochodów – zauważa Beata Kozyra.
Jak podkreśla, problemem jest również to, że nie wszystkie firmy zostały uwzględnione w dostępie do środków pomocowych.
20 proc. firm nie dostało praktycznie niczego, ponieważ chociaż ich kody PKD zostały przyjęte np. w tarczy PFR, ale nie ma tam pomocy dla jednoosobowych działalności gospodarczych – wyjaśnia prezes PIPT. – Pomoc dla nich jest dostępna w tarczy 8.0, natomiast nie ma tam uwzględnionych PKD, o które cały czas walczymy – 73.11.Z [działalność agencji reklamowych – red.]. Zresztą pomoc w postaci abolicji składek ZUS czy dofinansowania części do wynagrodzeń jest – umówmy się – minimalna w momencie, kiedy firmy mają inne duże koszty comiesięcznej działalności.
Poza tym również dużym firmom trudniej jest pozyskać dofinansowanie w ramach tarczy finansowej PFR.
Do tego są potrzebne oddzielne umowy i dużo bardziej restrykcyjne warunki. Wśród naszych firm członkowskich mamy duże firmy i wiemy, że one do tej pory nie dostały jeszcze dofinansowania subwencji z tarczy, o co cały czas walczą – podkreśla Beata Kozyra i nie ukrywa, że izba rozważa złożenie pozwów o odszkodowania od państwa. – Czekamy jednak na odpowiednie przepisy i działania rządu. Obserwujemy je i oceniamy. Jeśli uznamy, że pozwy sądowe mogą odnieść skutek, będziemy się nad tym zastanawiać. Obecnie rozmawiamy z rządem, negocjujemy i liczymy na wsparcie.
Jak wyjaśnia, na wsparcie dla krajowych branż targowych zdecydowały się m.in. rządy w Niemczech (ok. 600 mln euro), Francji i Hiszpanii. Dzięki pomocy państwa firmy z innych krajów będą dobrze przygotowane do wznowienia działalności po odmrożeniu gospodarki i mogą przejąć organizację kluczowych imprez targowych w Europie, również w Polsce.