Według poniedziałkowej informacji Personnel Service przedstawiającej wyniki „Barometru Polskiego Rynku Pracy” więcej niż co czwarta firma w Polsce (28 proc.) zatrudnia obecnie pracowników z Ukrainy. „Najwięcej kadry ze Wschodu znajdziemy w firmach zatrudniających ponad 250 osób – już 45 proc. z nich ma w załodze Ukraińców. W przypadku średnich firm co trzecia deklaruje zatrudnianie pracowników zza naszej wschodniej granicy, a w małych co czwarta” – czytamy.
Dodano, że również niemal co czwarta firma w Polsce zamierza rekrutować Ukraińców w ciągu najbliższych 12 miesięcy. „Największe zapotrzebowanie na pracowników z Ukrainy obserwujemy w firmach z sektora przemysłowego – już co trzecie przedsiębiorstwo planuje zatrudniać kadrę ze Wschodu” – wskazano. Na drugim miejscu są firmy z handlowe – 27 proc. będzie zatrudniało pracowników z Ukrainy, a na trzeciej – z branży usługowej (20 proc.).
Jak podano, w porównaniu do poprzedniego badania wzrósł odsetek pracodawców, którzy „byliby skłonni płacić obywatelowi Ukrainy więcej +na rękę+ niż Polakowi”. Taką możliwość zakłada co trzeci pracodawca, w porównaniu do 28 proc. w pierwszej połowie 2020 r.
Według ekspertów „argument finansowy” pozostaje dla kadry ze Wschodu kluczowy przy podejmowania decyzji o wyborze konkretnego pracodawcy. Na znaczeniu zyskały też m.in. bezpieczeństwo czy bliskość geograficzna.
Jak wyjaśnił cytowany w informacji prezes Personnel Service Krzysztof Inglot, skłonność pracodawców do płacenia więcej jest pochodną deficytu kadrowego. „Jak brakuje rąk do pracy, a można przyciągnąć kadrę z zagranicy, to argument finansowy jest najskuteczniejszy. Okazuje się też, że Polacy tracący pracę w pandemii nadal niechętnie szukali zatrudnienia w tych sektorach i na tych stanowiskach, które standardowo zajmują Ukraińcy” – podkreślił.
Inglot przypomniał, że odpływ kadry ze Wschodu obserwowano na początku pandemii, czyli na przełomie marca i kwietnia 2020 r. Przywołał dane Straży Granicznej, według których z Polski wyjechało wtedy nawet 250 tys. osób. Zwrócił uwagę, że odpływ ten udało się powstrzymać, bo wprowadzono odpowiedni zapis w tarczy antykryzysowej, który przedłużał wizę cudzoziemców na cały czas obowiązywania stanu epidemicznego i 30 dni po jego zakończeniu. „To zatrzymało wielu Ukraińców w Polsce, a do tego cały czas przyjeżdżali nowi” – wskazał. Dodał, że wzrosty widać w statystykach ZUS – w kwietniu tego roku ubezpieczonych cudzoziemców było o 110,3 tys. więcej niż przed wybuchem pandemii.
Z Barometru wynika, że główne powody wyboru Polski jako miejsca imigracji zarobkowej to: bliskość geograficzna i kulturowa, niska bariera językowa oraz zarobki. „Niska bariera językowa zapewnia bezpieczeństwo m.in. na wypadek zachorowania na COVID-19 i konieczności dogadania się z lekarzem” – zaznaczono. Duże znaczenie dla przyjeżdżających do Polski Ukraińców ma też fakt, że przebywają tutaj ich znajomi lub rodzina – podsumowano.